Po śmierci mamy niespodziewanie pojawiła się bogata siostra i zażądała swojej części mieszkania… To, co się wydarzyło potem, przeszło moje najgorsze oczekiwania.

Po rozwodzie wróciłam do rodzinnego domu z synem, nie mając gdzie się podziać. Mama przyjęła nas z otwartymi ramionami, staliśmy się znów jedną rodziną, ale los miał dla mnie inne plany. Po jej nagłej śmierci, kiedy myślałam, że najgorsze mam już za sobą, na horyzoncie pojawiła się moja siostra. Bogata, ale od lat nieinteresująca się rodziną…

Czy wróciła z tęsknoty za mamą, czy może chodziło o coś więcej… Nie zdążyłam jeszcze pozbierać się po stracie mamy, kiedy siostra stanęła na progu i zaczęła rościć sobie prawa do mieszkania. Szok, gniew i rozczarowanie przeplatały się we mnie, bo przecież przez lata nie miała dla nas czasu… Co miało się wydarzyć dalej? Jej pojawienie się to był dopiero początek…

Po rozwodzie zamieszkałam z synem u mamy

Rozwód był najtrudniejszym momentem mojego życia. To, co miało być końcem mojego koszmaru, okazało się dopiero początkiem nieznanych problemów. Nie miałam dokąd pójść, nie miałam pieniędzy ani na wynajem, ani na własne mieszkanie. Mój były mąż nie dość, że kompletnie się mną nie interesował, to jeszcze postanowił „zapomnieć” o obowiązku płacenia alimentów. Zostałam więc sama z synem, bez wsparcia, bez jakiejkolwiek perspektywy. Ostatnią deską ratunku była moja mama.

Przyjęła nas z otwartymi ramionami, jakbyśmy nigdy się nie wyprowadzały. Rodzinny dom był oazą spokoju, ale też miejscem, które znałam na wylot. To tutaj dorastałam, tu miałam swoje pierwsze wspomnienia. Mama mimo swojego wieku wciąż tryskała energią. Pomagała mi w opiece nad synem, gotowała, rozmawiałyśmy do późna. Wydawało się, że mimo wszystkich przeciwności losu, życie powoli wracało na normalne tory.

Przez całe te lata moja starsza siostra, Ewa, mieszkała za granicą. Wyjechała dawno temu, za lepszą pracą i perspektywami, a kontakt z nią był sporadyczny. Czasami dzwoniła do mamy, czasem przysyłała kartkę na święta, ale nigdy nie było między nami szczególnie bliskiej więzi. Czułam nawet lekką gorycz, że żyła w zupełnie innym świecie, w którym my, mama i ja, nie mieliśmy miejsca.

Nagła śmierć mamy

Kilka miesięcy temu, doszło do czegoś, czego nigdy się nie spodziewałam. Mama nagle zmarła. To była totalna katastrofa. Jednego dnia piłyśmy razem herbatę, rozmawiając o moich planach na przyszłość, a następnego dnia znalazłam ją leżącą w łóżku, już nieoddychającą. Lekarz stwierdził, że to było coś z sercem. Tak szybko, tak nagle. Świat wywrócił mi się do góry nogami. Bez mamy czułam się jak małe dziecko, zagubione i bezradne. W dodatku, mieszkanie, w którym żyłyśmy, miało nagle przypominać mi o jej nieobecności każdego dnia.

Organizując pogrzeb, przez głowę przeszła mi myśl, że pewnie Ewa nawet się nie pojawi. Tak dawno nie widziała mamy, nie miała przecież z nami kontaktu. Jednak myliłam się. Ewa przyjechała, ale zamiast wesprzeć mnie w tej trudnej chwili, jej pierwsze słowa po pogrzebie dotyczyły… mieszkania.

Powrót siostry i żądania

Stanęła w progu naszego domu z chłodnym wyrazem twarzy. Jej wyprostowana sylwetka i drogie ubrania kontrastowały z moim codziennym, zmęczonym wyglądem. Wyglądała na osobę, która wcale nie była zrozpaczona po stracie matki, a jej słowa tylko to potwierdziły.

– Musimy porozmawiać o podziale majątku – powiedziała, jakby to była zwykła sprawa do załatwienia.

Byłam w szoku. Mieszkanie? Jakie mieszkanie? Przecież mieszkałam tu z mamą od lat. To był nasz dom, moje schronienie po rozwodzie, miejsce, w którym wychowywałam mojego syna. Zaczęłam tłumaczyć siostrze, że przecież mama zostawiła wszystko mi. Zawsze tak mówiła, że to ja mam w tym domu pozostać, że to będzie moje miejsce. Ewa jednak nie chciała słuchać.

– Nie interesuje mnie, co mama mówiła. Prawo jest prawem. Jestem jej córką tak samo jak ty i należy mi się połowa mieszkania.

Jej słowa przeszły przeze mnie jak nóż. Jak mogła być tak bezduszną osobą? Przez tyle lat nie miała dla nas czasu, a teraz przyszła po pieniądze? Nie zamierzałam jej oddać ani kawałka tego, co należało do naszej rodziny. Zaczęłyśmy się kłócić. Krzyczałyśmy na siebie, wyciągając dawne urazy, jakby lata rozłąki nagle nie miały znaczenia.

Rozwiązanie i ukryta prawda

Kłótnia trwała długo. Wydawało mi się, że nigdy nie znajdziemy rozwiązania, ale wtedy Ewa powiedziała coś, co całkowicie zmieniło bieg tej historii. W trakcie sprzeczki wspomniała, że mama przed laty sporządziła testament, który może całkowicie zmienić naszą sytuację. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe, że nigdy o tym nie słyszałam?

Razem pojechałyśmy do prawnika, który miał przechowywać dokument. Okazało się, że to, co wiedziałam o mamie, było tylko wierzchołkiem góry lodowej. W testamencie jasno zapisane było, że mieszkanie należy do… mnie. Ewa była jedynie upoważniona do otrzymania pewnej sumy pieniędzy, która miała być symboliczną rekompensatą za to, że wybrała inne życie, daleko od rodziny.

Odetchnęłam z ulgą, ale jednocześnie czułam gorycz. Moja siostra przyszła po pieniądze, nie po wspomnienia. Żal, który gromadził się we mnie przez całe życie, wrócił ze zdwojoną siłą. Bogata, piękna, z lepszym życiem, a jednak nie była w stanie znaleźć w sobie miejsca na relacje z rodziną.

Zastanawiam się teraz, jakbyście wy postąpili na moim miejscu? Czy wyciągnęlibyście rękę do siostry, która przez lata nie była obecna, czy walczylibyście o swoje? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, co o tym myślicie.

error: Treść zabezpieczona przed kopiowaniem !!