Córka z zięciem zaprosili nas i teściów na parapetówkę. Rodzicom zięcia tak się u nich spodobało, że nie zamierzają wracać do domu

Kiedy córka z zięciem zaprosili nas na parapetówkę, byliśmy podekscytowani. W końcu to ich pierwsze wspólne mieszkanie, krok w dorosłość i nowe wyzwania. Ustaliliśmy, że spędzimy miły wieczór w kameralnym gronie – my i teściowie zięcia. Nic nie wskazywało na to, że ten wieczór przybierze tak niespodziewany obrót.

Przyjemna atmosfera i… problem

Wieczór przebiegał doskonale. Wszyscy byliśmy zachwyceni mieszkaniem. Córka i zięć włożyli w nie sporo pracy, aby było przytulne, eleganckie, idealne na nowy start. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wspominaliśmy dawne czasy, a teściowie zięcia wydawali się wyjątkowo zadowoleni. Może nawet za bardzo…

– Ależ tu przyjemnie – powiedziała matka zięcia, rozsiadając się wygodnie na kanapie. – Tyle przestrzeni, cisza, spokój. A my tam u siebie w bloku ciągle coś… Zastanawiam się, czy nie zostaniemy tu na dłużej.

Niewinne żarty czy coś więcej?

Na początku wszyscy się roześmialiśmy. Myśleliśmy, że to zwykły żart. Ale potem zaczęło się robić dziwnie. Rodzice zięcia coraz bardziej rozgaszczali się w nowym mieszkaniu. Ojciec zaczął pytać o szafy – „A może ja bym tu swoją koszulę włożył, synku?” – i o to, jak zorganizować przestrzeń, by im było wygodniej. Matka zaczęła opowiadać o tym, jak głośno jest u nich w bloku i jak bardzo marzyła o miejscu na wsi.

– Możemy zostać na kilka tygodni, dopóki się nie ogarniemy – zaproponowała z uśmiechem, który nie pozostawiał wątpliwości, że nie żartuje.

Córka w szoku, my zdezorientowani

Spojrzeliśmy po sobie z mężem, a potem na naszą córkę, która najwyraźniej nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zięć, choć zwykle pewny siebie, nagle stracił rezon.

– No… wiesz, mamo – próbował wybrnąć z sytuacji. – To nasze pierwsze mieszkanie, chcielibyśmy mieć trochę prywatności…

– Och, ale my nie będziemy przeszkadzać! – przerwała mu matka. – Możemy się nawet ograniczyć do jednej sypialni, a wy będziecie mieli resztę dla siebie. Prawda, kochanie? – zwróciła się do swojego męża, który tylko skinął głową.

A co teraz?

Córka z zięciem byli wyraźnie zakłopotani. Nasza radość z parapetówki zamieniła się w niepewność. Czy to możliwe, że teściowie naprawdę nie zamierzają wracać do swojego mieszkania? Czy może to tylko chwilowa fanaberia, która minie, gdy zorientują się, że ich obecność jest nieco… zbyt nachalna?

Jak myślicie, co powinni teraz zrobić nasza córka i zięć? Powinni pozwolić im zostać na kilka tygodni, czy od razu postawić granice? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, jestem ciekawa Waszych opinii!

error: Treść zabezpieczona przed kopiowaniem !!