Siostra obiecała opiekować się babcią, ale zamiast tego oddała ją do domu opieki i zrobiła coś jeszcze gorszego…

Kiedy rodzice zmarli, siostra obiecała, że zajmie się schorowaną babcią i zapewni jej spokojną starość. Początkowo wydawało się, że trzyma się danego słowa, ale szybko okazało się, że za jej pozorną troską kryło się coś zupełnie innego…

Wszystko wyszło na jaw, gdy przypadkiem znalazłam list od babci. To, co przeczytałam, sprawiło, że nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Niestety, to nie był koniec przykrych niespodzianek…

Babcia w potrzebie

Gdy rodzice zmarli w wyniku tragicznego wypadku, odpowiedzialność za naszą babcię spadła na nas dwie – mnie i moją siostrę, Karolinę. Babcia zawsze była pełna energii, ale lata i choroba zrobiły swoje. Karolina szybko zadeklarowała, że przyjmie ją do siebie i zapewni opiekę, bo, jak sama twierdziła, „ktoś musi zająć się rodziną”. Wydawało się, że ma rację, a ja nie miałam możliwości, by sprowadzić babcię do siebie, bo mieszkałam za granicą. Wzruszyła mnie gotowość siostry do poświęceń, ale coś nie dawało mi spokoju…

Niespodziewana zmiana planów

Karolina początkowo regularnie informowała mnie, jak się miewa babcia. Opowiadała o spacerach, wspólnych obiadach i zakupach. Jednak po kilku miesiącach zaczęła się wymigiwać od rozmów, a kontakt z nią stawał się coraz rzadszy. Gdy dzwoniłam, mówiła, że jest zajęta, a babcia „śpi” albo „źle się czuje”. Zaniepokojona, postanowiłam wrócić na jakiś czas do kraju, żeby osobiście sprawdzić, jak się sprawy mają.

Gdy zjawiłam się niespodziewanie przed drzwiami domu Karoliny, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Zamiast babci, która zawsze krzątała się po kuchni, zastałam pusty dom. Karolina próbowała mnie zbyć, twierdząc, że babcia chwilowo przebywa w szpitalu, ale jej głos był dziwnie nerwowy. Domyśliłam się, że coś ukrywa.

Szokująca prawda

Kilka dni później zdecydowałam się odwiedzić znajomą babci, by dowiedzieć się, co się dzieje. Pani Halina powiedziała mi, że babcia nie była ani w szpitalu, ani u Karoliny. Została umieszczona w domu opieki na obrzeżach miasta. Przez moment myślałam, że to jakiś żart, ale pojechałam tam, żeby to sprawdzić.

Widok babci w małym, zimnym pokoju rozdarł mi serce. Siedziała skulona na łóżku, patrząc przez okno. „Kochanie, co ty tutaj robisz?” – zapytała ze zdziwieniem, gdy mnie zobaczyła. Była zaskoczona moją wizytą i wtedy przyznała, że Karolina nie odwiedzała jej od tygodni, a z resztą rodziny straciła kontakt. Zapytałam, dlaczego się tu znalazła, skoro miała być u siostry. „Bo tak jej było wygodniej” – powiedziała smutno babcia.

Niepokojący list

Wróciłam do mieszkania Karoliny z zamiarem wyjaśnienia sytuacji. Kiedy otworzyłam drzwi, jej nie było w domu, więc zaczęłam przeszukiwać dokumenty, które zostawiła na biurku. Wśród papierów znalazłam list napisany przez babcię. Okazało się, że był to pożegnalny list, który nigdy nie miał do mnie dotrzeć. W nim babcia pisała, że czuje się opuszczona i zdradzona przez własną wnuczkę, która obiecała jej dom, a wysłała ją do ośrodka, w którym czuła się jak w więzieniu.

Ale to nie był koniec. Pod stosikiem dokumentów znalazłam coś jeszcze – akta dotyczące sprzedaży mieszkania babci. Karolina sprzedała nieruchomość, przekazując pieniądze na własne konto! Wszystko w tajemnicy przede mną, a samą babcię pozbyła się, żeby nie stanowiła problemu. Czułam, jak wzbiera we mnie gniew, a serce rozdziera się na pół.

Konfrontacja i finał

Kiedy Karolina wróciła do domu, od razu zażądałam wyjaśnień. „Dlaczego to zrobiłaś?!” – krzyczałam, rzucając jej dokumenty na stół. Karolina spojrzała na mnie chłodno i odpowiedziała: „Babcia nie miała już sił, a ja nie mogłam dłużej zajmować się nią kosztem swojego życia. Przynajmniej tak zdobyłam pieniądze na nowe mieszkanie”.

Wybuchła między nami kłótnia, w której po raz pierwszy ujrzałam prawdziwą twarz mojej siostry – pełną zimnego wyrachowania. Okazało się, że przez te miesiące manipulowała wszystkimi, aby osiągnąć swój cel. W końcu zagroziłam jej, że jeśli natychmiast nie załatwi przeniesienia babci do porządnego ośrodka, poinformuję rodzinę o jej postępowaniu i złożę doniesienie o przywłaszczeniu pieniędzy ze sprzedaży mieszkania.

Dzięki temu, że zareagowałam na czas, udało się znaleźć dla babci lepsze miejsce, a Karolina, przerażona konsekwencjami, musiała oddać wszystkie uzyskane pieniądze.

Co sądzicie? Jak Wy byście postąpili w tej sytuacji? Czy mieliście do czynienia z podobnym zachowaniem ze strony bliskich? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona przed kopiowaniem !!