Dwadzieścia lat przy garach, a mój mąż brylował w świecie kariery. Teraz pozwałam go do sądu – niech mi zapłaci za to wspaniałe życie domowe.
Przez dwadzieścia lat byłam niewidzialna. Podczas gdy mąż budował swoją karierę, ja codziennie krzątałam się w kuchni, prałam, sprzątałam i wychowywałam dzieci. Czułam się, jakby moje życie toczyło się wokół garów, a jego wokół sukcesów. Nie przypuszczałam, że nadejdzie dzień, w którym to wszystko eksploduje…
Kiedy się rozwiedliśmy, postanowiłam walczyć o to, co mi się należało. Mąż żył w dostatku, podczas gdy ja harowałam, nie widząc żadnych owoców swojej pracy. Postanowiłam, że nie pozwolę mu dalej czerpać z życia pełnymi garściami na mojej krzywdzie…
Dwadzieścia lat w cieniu kariery męża
Przez dwadzieścia lat codziennie powtarzałam ten sam schemat – śniadanie, obiad, kolacja, a między tymi posiłkami pranie, sprzątanie, zakupy. Mój mąż, Tomasz, wracał z pracy późnym wieczorem, często pachnąc perfumami, które nie należały do mnie. Zawsze mówił, że to spotkania z klientami, bankiety, szkolenia. Uśmiechał się z rozbrajającą pewnością siebie i chwalił swoimi zawodowymi sukcesami, a ja? Ja uśmiechałam się grzecznie, choć w środku coś mnie powoli zjadało.
Tomasz brylował w towarzystwie, zbierał pochwały za kolejne awanse, a ja zniknęłam w cieniu jego kariery. Kiedyś miałam swoje marzenia, swoje plany. Ale szybko się okazało, że nie ma na to miejsca, bo ktoś musiał zajmować się domem. Zrezygnowałam z pracy, żeby wychować dzieci, a on obiecywał mi, że jeszcze będę miała czas dla siebie. Jednak ten czas nigdy nie nadszedł.
Kiedy pękło
Pewnego dnia, po jednym z jego późnych powrotów, coś we mnie pękło. Od dawna podejrzewałam, że jego „spotkania służbowe” to coś więcej niż tylko kolacje z klientami. Gdy po raz kolejny wrócił z perfumami, które śmierdziały zdradą, postanowiłam sprawdzić jego telefon. To, co tam znalazłam, wstrząsnęło mną do głębi – wiadomości pełne czułych słów, które powinny być skierowane do mnie, a nie do jakiejś Anny.
Następnego dnia postanowiłam z nim porozmawiać. Oczywiście, zaprzeczał wszystkiemu, robił z siebie ofiarę, jak to on ciężko pracuje, żeby zapewnić nam byt. „Jaki byt?” – zapytałam – „Czy to, że haruję w domu, liczy się mniej?”.
Pozew rozwodowy i walka o swoje prawa
Wkrótce potem złożyłam pozew rozwodowy. Zaskoczyło go to, bo nigdy nie spodziewał się, że mogę zrobić coś tak drastycznego. W jego oczach byłam przecież tylko żoną – od garów, prania i dzieci. Nie widział, że przez te wszystkie lata byłam też jego partnerką, która zasługiwała na coś więcej niż tylko tło dla jego zawodowych sukcesów.
Kiedy rozpoczął się proces, postanowiłam walczyć o wszystko, co mi się należało – alimenty na siebie, ponieważ zrezygnowałam z kariery dla rodziny, oraz równy podział majątku, który budowaliśmy wspólnie, choć formalnie to on przynosił pieniądze. Ale przecież bez mojej pracy w domu, nie byłoby tych jego awansów.
Sąd ujawnia tajemnice
W trakcie rozwodu wyszło na jaw coś, czego się nie spodziewałam. Tomasz ukrywał przede mną konta bankowe, inwestycje i nieruchomości, które posiadał w innych miastach. Przez wszystkie te lata zarabiał więcej, niż mi mówił. Okazało się, że prowadził życie, o którym nawet nie śniłam – z tajemniczymi spotkaniami, luksusowymi wakacjami… z Anną.
Kiedy wszystko wyszło na jaw, nie mogłam uwierzyć, że tak długo byłam oszukiwana. Czułam się zdradzona, nie tylko przez jego romans, ale przez wszystkie te lata kłamstw. Sąd przyznał mi rację – zasądził na moją rzecz alimenty oraz znaczną część majątku. W końcu czułam, że odzyskałam choć trochę sprawiedliwości za te wszystkie lata poświęceń.